Nasza Róża

Przekwitła róża
Teraz nie krwawi już serce, dusza, oczy czy zgoła inna część.
Teraz krwawią tylko moje palce, gdy kolce wbiły się w nie,
Rozszarpując ciało niczym kły wilka ciemności, wilka kłamstwa.
Zrywam teraz naszą róże, dawno przekwitłą,
Pełną kolców.
Łamię ją w dłoniach, niszczę - a krwi jest coraz więcej.
W końcu trafia w otchłań, w swoje miejsce,
Tam, gdzie powinna trafić już dawno temu.

Chciałam to zakończyć, zerwać różę już wcześniej,
Jednak nie byłam w stanie znieść bólu, jaki sprawiają kolce, gdy wbijają się w palce,
Dlatego róża, mimo że przekwitła, rosła dalej w ogrodzie mojego życia.

Teraz krwawią tylko palce, nie serce, już dawno skamieniałe od kłamstwa,
Obojętne na wszystko.
Nie mam już jedwabiu, który zatamuje krew,
Mimo to jest dobrze, nie potrzebuje go.
Krew kapie na ziemię, tworząc krzyż na koniec tego wszystkiego.

Nic nie przetrwa, gdy będzie budowane na kłamstwie.
Nic nie wytrzyma bez braku wzajemnego zaufania.

Nasza róża kiedyś była piękna, dumna, nie miała ani jednego kolca,
Jednak jej ziemię, jej podstawę stanowiła nienawiść,
A nasze łzy wylane za kłamstwa były jej wodą.
Rosła nasza róża, pełnia cierni, wyhodowana na kłamstwie i nienawiści.

Taka była róża naszej przyjaźni. Teraz tylko moje palce krwawią.

Diamencie...

Diamencie
Wierzyłam, że w twoim sercu gości zło i śmierć,
Uznawałam cię za tyrana, oceniałam po jednym spojrzeniu...
Jednak ty miałeś serce. Potrafiłeś kochać...
Straciłeś najbliższych, straciłeś dumę i honor,
Aby na nowo powstać jako władca Dwunastu Kopalni, z bliznami...

Im bardziej poznawałam ciebie, twoją postawę, twoje życie,
Tym bardziej cię rozumiałam, tym bardziej cię pokochałam...

Jeżeli kogoś kochasz, chcesz jego szczęścia...

Twoje szczęście, twoja miłość..
Szukałeś jej przez tyle lat, tyle czasu,
Ale gdy tylko wpadała w twoje dłonie, zaraz musiałeś ją tracić.
W którymś momencie na zawsze.

Wiem, że ciebie, drogi Diamencie, już tutaj nie ma.
Myślę o twoim życiu, o twoim cierpieniu, o tym wszystkim, co przeżyłeś.
O przepowiedni od bogów.
Czuję w oczach łzy, mimo to, jestem szczęśliwa.

Bo wiem, że jesteś gdzieś tam szczęśliwy,
Teraz już na zawsze i na wieczność - z nią, twoją ukochaną, Lazuli.

Diamencie, pilnuj nas stamtąd, gdzie czekasz na nas razem z Lazuli.

Łąka.

Pamiętasz te łąkę, gdzie nie sięga ludzki wzrok...?
Pamiętasz niebieskie chabry, pamiętasz zapach ich....?
Pamiętasz chabry, róże, tulipany...?
Pamiętasz zieleń trawy nigdy nie odkrytej...?
Jeżeli pamiętasz wróć tam dziś...


Obudziłeś się... (niedokończony post)

Obudziłeś się, nie wiesz gdzie jest twój świat.
Wstałeś, nie wiesz gdzie masz iść.
Ożyłeś, nie wiesz jak żyć.
Zerwałeś maskę, nie wiesz kim jesteś.
Spojrzałeś, nie wiesz co widzisz.

Usłyszałeś, nie wiesz czyj to głos.
Poczułeś, nie wiesz co odczuwasz.

Nie masz nikogo, kto pokaże, gdzie masz żyć.
Nie masz nikogo, kto wskaże drogę.
Nie masz nikogo, kto powie, jak godnie i szlachetnie żyć.
Nie masz nikogo, kto nazwie osobę widzianą w lustrze.
Nie masz nikogo, kto otworzy oczy.
Nie masz nikogo, kto nauczy na nowo słuchać.
Nie masz nikogo, kto pomoże przywyknąć do dotyku.

Nie masz nikogo.

Ile razy stawałam w takiej sytuacji?
Nie wiedziałam, kim jestem, dla kogo żyję.
Ile razy?