Anioł Śmierci

Anioł Śmierci
Czerń.
Biel.
Szarość.
Jedyne barwy mojego życia.
Ale czy to życiem zwać można?
Anioł Śmierci przechodzi obojętnie,
Mijając mnie spogląda w oczy głęboko.
Jednak jest tu przy mnie.
W pokoju pusto.
Tylko ja i on.
Patrzę
I pytam
"Kiedy stąd zabierzesz mnie,
Aniele Śmierci?"
On jednak milczy.
Mijają dnie,
Tygodnie.
Ja dalej pytam
"Kiedy zabierzesz mnie,
Aniele Śmierci?"
Dalej jednak cisza mi odpowiada.
Mijają dnie,
Tygodnie.
Pytam
"Kiedy zabierzesz stąd mnie,
Aniele Śmierci?".
Patrzy ze smutkiem,
Ale nic nie mówi.
 Mijają dnie,
Tygodnie,
Rok.
Anioł Śmierci rozwija złożone skrzydła 
I chcę odejść.
Ja jednak trzymam jego ramię
I mówię
"Nie zostawiaj mnie samej.
Zabierz mnie za sobą,
Aniele Śmierci."
Patrząc ze smutkiem,
Bierze mnie w ramiona
I przytula.
Czuję jego łzy,
Ale i sama płaczę.
Patrzy znów na mnie i mówi
"Proszę, nie płacz."
Jednak ja nie mogę przestać płakać
I wtulam się w niego jeszcze mocniej,
I patrzę mu w oczy,
A on w moje.
Poczułam dotyk jego warg na swoich.
Pocałunek chociaż trwał chwilę
Zdawało by się,
Że minęły całe godziny.
"Jeśli tego chcesz,
To zabiorę cię ze sobą."
Trzymał mnie w swoich silnych ramionach
I zabrał mnie ze sobą...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz