Jolanta i Łukasz

Okruch Lodu( z dedykacją dla Lucy )
Zimny pych przykrył ziemię,
Mrożąc wszystko dookoła.
Jednak mimo płatków śniegu
Miłość nie wygasła.
Zakochało się dziewczę boleśnie,
Bo w przystojnym młodzieńcu,
Co jednak zamkną swe serce na świat.
Nie widział, ani jej łez,
Ani płatków śniegu.
Ludzie mawiali,
Że mu przejdzie,
Że znajdzie ukochaną.
Jolanta, bo tak się dziewczę zwało,
Miało w sercu nadzieję,
Że to ona będzie tą,
Tą, która zabierze z serca jego okruch lodu.
Młodzieniec, 
A Łukasz go zwano,
Jednak mimo okruchu lodu w jego sercu,
Rozpoczął poszukiwania kobiety.


Jolanta szła brzegiem rzeki
Spoglądając na lód.
Na jej twarzy widniały łzy.
Łzy,
Które wylewała za Łukasza.
Szedł i on tedy koło rzeki. 
Głowę spuścił,
Bo się zakochał,
W dziewczynie pięknej,
Ale obawiał się,
Czy ona nie ma już ukochanego...?
Łzy same zaczęły spływać po jego twarzy...


Wpadli na siebie,
Obydwoje we łzach z miłości powodu.
Pomógł jej wstać,
Spojrzeli sobie w oczy...
I zrozumieli,
Że to miłość kazała się im spotkać.
Ten ruch był spontaniczny,
Automatyczny.
Chwycił ją w silne ramiona,
Ale delikatnie,
I przyciągną do siebie,
Jakby zaraz mieli się rozstać na zawsze.
Jolanta przytuliła go mocno
I zatopiła usta w gorącym pocałunku...


Mijały dnie i mijać zaczęła i zima.
Łukasz jednak nie był najwspanialszy.
Uciekł pierwszej nocy,
Po czym powrócił po kilku nocach zmordowany.
Jolanta zajęła się jego zdrowiem
I nie opuszczała go wcale...
Szybko wrócił do zdrowia,
Znów uciekł do boru. 
Dziewczyna wylewała łzy w samotności...


Wraz z ostatnim płatkiem śniegu,
Wraz z ostatnim powiewem zimnego wiatru,
Spłynęła jej ostatnia łza...
Poszła nad rwącą już rzekę,
Nie zamierzała zmarnować dla niego kolejnej pory roku.
Nie chcąc żyć dalej w samotności,
Oddała ciało rzece,
A duszę Bogu...


W tydzień po jej śmierci wrócił,
Wrócił zdrajca.
Zdrajca miłości,
Przez którą zginęła młoda miłość.
Zaraz pytał,
"Gdzie moja ukochana",
A ludzie mówili,
Że ciało rzeka zabrała,
A Bóg duszę.
Łukasz zmartwił się okrutnie,
Że to z jego powodu ginie młode dziewczę
I on rzucił się do rzeki,
Na dowód, 
Że ją kocha
I żałuje...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz